Typ tekstu: Książka
Autor: Kruszyński Zbigniew
Tytuł: Na lądach i morzach
Rok wydania: 1999
Rok powstania: 1998
namalować, wyszłaby martwa natura. Niestety w malarstwie pozostały monumentalne, kłamiące w żywe oczy postacie, rubensowskie, tyle że ciosane, nie obłe.
Odwiedzaliśmy stare kąty, miejsca, do których kiedyś nas rzucano, na front walki z reakcją. Nasza carte du Tendre, nadal aktualna. Ten sam dworek, gdzie zbierał się aktyw. To samo gniazdo jaskółek dymówek, jeszcze nie spopielałych, kwilących z taką samą jak kiedyś energią. Kozy wpatrzone w nas uważnie prostokątną źrenicą. (Kiedy Stefan odkrył ich przecięte czarnym paskiem oczy - jak u przestępcy, tyle że każde z osobna - przesłuchiwał je godzinami.) Jezioro z nietkniętą taflą, może trochę bardziej niż wtedy zarosłe trzciną. Weranda, na
namalować, wyszłaby martwa natura. Niestety w malarstwie pozostały monumentalne, kłamiące w żywe oczy postacie, rubensowskie, tyle że ciosane, nie obłe.<br>Odwiedzaliśmy stare kąty, miejsca, do których kiedyś nas rzucano, na front walki z reakcją. Nasza carte du Tendre, nadal aktualna. Ten sam dworek, gdzie zbierał się aktyw. To samo gniazdo jaskółek dymówek, jeszcze nie spopielałych, kwilących z taką samą jak kiedyś energią. Kozy wpatrzone w nas uważnie prostokątną źrenicą. (Kiedy Stefan odkrył ich przecięte czarnym paskiem oczy - jak u przestępcy, tyle że każde z osobna - przesłuchiwał je godzinami.) Jezioro z nietkniętą taflą, może trochę bardziej niż wtedy zarosłe trzciną. Weranda, na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego