Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
ludzie wyglądali jak niemrawe owady. Jassmont pochylił głowę nie tyle w religijnej pokorze, co ze świadomością, iż znajdzie uzasadniony wyrzut w oczach księdza. Wyprostował się jako jeden z ostatnich. W przejrzystym powietrzu, daleko, za sinymi polami zobaczył wydłużony wał lasu, czarny jak zmoczony żużel. Wydawało się, że urósł, z pewnością jawił się bezpieczną przystanią.
Dom zastał otwarty, drzwi uchylone, kuchnia zimna. Złodzieje? Nie, nie było śladu rabunku.
- Różo, gdzie ty jesteś? - zawołał. Z niepokojem zauważył, że Spinoza wspina się na skrzynkę ze szczapami na piecu. Nikt nie odpowiedział. Pusto. Żadnej kartki, żadnych znaków, nic, brakowało tylko jesionki. Zatem wyszła, ale gdzie
ludzie wyglądali jak niemrawe owady. Jassmont pochylił głowę nie tyle w religijnej pokorze, co ze świadomością, iż znajdzie uzasadniony wyrzut w oczach księdza. Wyprostował się jako jeden z ostatnich. W przejrzystym powietrzu, daleko, za sinymi polami zobaczył wydłużony wał lasu, czarny jak zmoczony żużel. Wydawało się, że urósł, z pewnością jawił się bezpieczną przystanią.<br>Dom zastał otwarty, drzwi uchylone, kuchnia zimna. Złodzieje? Nie, nie było śladu rabunku. <br>- Różo, gdzie ty jesteś? - zawołał. Z niepokojem zauważył, że Spinoza wspina się na skrzynkę ze szczapami na piecu. Nikt nie odpowiedział. Pusto. Żadnej kartki, żadnych znaków, nic, brakowało tylko jesionki. Zatem wyszła, ale gdzie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego