okna przeciwległej kamienicy. Chirurg widział, jak błyszczący deszcz stłuczonego szkła runął z okien, lecz pochwycony przez wiatr zginął natychmiast nad głowami biegnących przechodniów.<br>- Trzymajcie dziecko! - wrzasnął chirurg. Widział przez okno, jak z jakiegoś sklepu wprost na mknące drzewo wyskoczyła mała dziewczynka. Wszyscy w kawiarni powstawali od stolików, w sali dansingowej jazzband ryczał nie ustając. Chirurg Tamten, uśmiechając się urzędowo, odtrącił gapiów, przemknął szybko między stolikami, chciał już wyjść na ulicę, ale zatrzymał go starszy kelner Piotr .<br><page nr=201><br>- Wszystko się skończyło dobrze, panie doktorze. - Aha - powiedział Tamten i znowu pił koniak. Dziecko leżało na chodniku, nawet nie było przerażone. Ze śmiechem podniosło się