Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Przekrój
Nr: 37 (2934)
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 2001
niemal każdy miał przydomek, bo inaczej nikt by ich nie rozróżnił) - wybrało na osiedlenie Furmany. Niedawno poczuli się, jakby wpadli z deszczu pod rynnę. Kiedy koło Zalesia Gorzyckiego puścił wał wiślany, powódź dotarła do nich.
- O trzeciej w nocy zaczął się ruch - opowiada Mieczysław Stefański. - Dzwony biją, straże ryczą, autobusy jeden za drugim jadą, strażacy radzą, żeby się ewakuować, bo duża woda idzie od Sokolnik. Strach był, aleśmy nie uciekli. I nie było warto: domów nam nie zalało. Korczakowi i Wilkowi Michałowi zalało stodoły - ale gorzej, że wszystkim nam pola woda zniszczyła. Łąki, zboża, ziemniaki, buraki. Bieda będzie.
W kopalni bieda już jest
niemal każdy miał przydomek, bo inaczej nikt by ich nie rozróżnił) - wybrało na osiedlenie Furmany. Niedawno poczuli się, jakby wpadli z deszczu pod rynnę. Kiedy koło Zalesia Gorzyckiego puścił wał wiślany, powódź dotarła do nich.<br>- &lt;who3&gt;O trzeciej w nocy zaczął się ruch&lt;/&gt; - opowiada Mieczysław Stefański. - &lt;who3&gt;Dzwony biją, straże ryczą, autobusy jeden za drugim jadą, strażacy radzą, żeby się ewakuować, bo duża woda idzie od Sokolnik. Strach był, aleśmy nie uciekli. I nie było warto: domów nam nie zalało. Korczakowi i Wilkowi Michałowi zalało stodoły - ale gorzej, że wszystkim nam pola woda zniszczyła. Łąki, zboża, ziemniaki, buraki. Bieda będzie.&lt;/&gt;<br>W kopalni bieda już jest
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego