jego, a Monikę Sz. Robert W. boi się K. i robi to, co on mu każe, więc razem mnie pobili</> - powiedział Marek S. Potwierdził zeznania policjantów, że od niego dowiedzieli się o miejscu ukrycia spalonych zwłok Tomka, a także o tym, gdzie został wyrzucony nóż. <q>- To ja wskazałem te miejsca, jednak nie chciałem, aby inni się o tym dowiedzieli, bo boję się o bezpieczeństwo swoje i rodziny, więc policja mówiła, że dostała anonimowy telefon</> - powiedział Marek S.<br>Poprosił on o zapewnienie mu w areszcie szczególnych środków bezpieczeństwa. Obecnie siedzi w osobnej celi, do sądu jest dowożony także osobno. Kolejny dzień procesu