rodziny, wąskie talie nie przywodzą na myśl rozrodczości. Tylko że akurat to mnie bierze! I gdy drżę w ekstazie przy chudej mojej Gosi, wiem, że jej kruchość to znak rozpoznawczy i fetysz mojej miłości. Nie mogę stanąć w szeregu krzyżowców Szuwara. To znaczy teoretycznie tak, jestem za, ale on ma jedno dziecko, a ja piątkę. Cóż na to poradzę, że biorą mnie chude szczapy, anorektyczne nogi, wystające mostki, budzące litość piersi i niełatwo byłoby mi się ich wyrzec. A jednocześnie wiem, że on, wielki i proroczy Szuwar, generalnie ma słuszność. Zerkam raz jeszcze na wysportowane ciało anonimowej modelki i myślę sobie: nie