w teren 52 razy w roku, na trzy dni (piątek, sobota, niedziela), a wszystkie urlopy spędzałem wyłącznie na polowaniach. Będąc tak często w łowisku budowałem ambony, brałem udział w licznych wtedy pracach - po prostu byłem aktywny. Pewnie dlatego już w roku 1980 zostałem sekretarzem koła. Był okres, w którym praktycznie jednoosobowo rządziłem kołem. Prezes i łowczy (wiekowi już myśliwi) nie mieli woli i ochoty, a również i wiedzy, by działać. Na mój adres przychodziła do koła korespondencja, zebrania zarządu praktycznie się nie odbywały, podejmowałem więc decyzje, odpowiadałem na pisma. Może tylko nie należało mówić wtedy starszym kolegom, że nic nie robią