surowego życia mnichów, a tuż wyżej nade mną pałac dzisiejszego Kapitolu i nowsze budowy, koszary i muzea, obudziły mi się w umyśle, nie wiem, przypadkiem czy logicznie, jako staremu geologowi, obrazy rewolucji ziemskich wyryte na marszczkach pooranej wiekami wieków powierzchni naszej planety. Jak na jej skorupie <hi>pokłady</> ziem z przemijających jednych po drugich epok wraz ze szczątkami istot, które za owych epok żyły, leżą rozciągnięte jedne po drugich, miejscami jak były na odpowiednich im poziomach, miejscami podjęte lub pod dna morskie zapadłe, lub większymi wstrząśnieniami od sił niewidomych wyparte częściami, ukazują się stare między młodszymi, <hi>paleozoiczne</> między potopowymi nowego utworu, tak w tym