był śmieszny w swym bezustannym zatroskaniu, czy nie jest on aby oszukiwany.<br>Kiedy indziej Grześ służył do wywoływania obrazów wczesnej młodości, co wykonawszy, dyskretnie znikał z opowieści, cierpliwie pchając swą dłubankę jesionowym wiosłem, wpływał za zakole rzeki, kt óra płynie w każdym człowieku.<br>Mogłem sobie nawet bez większego trudu wyobrazić jego ciemną sylwetkę, oddalającą się wśród rytmicznych, pełnych godności, powolnych ukłonów, jak gdyby Grześ adorował słońce, które - tak sobie to wyobrażam - zachodzi właśnie za rumowiska chmur nad wodą opalizującą kolorem spopielałej zieleni i ciemnego ugru.<br>Oddala się i pozostawia przemądrzałego Zachariasza na rozległych brzegach życia, któreg o wtedy tyle miał jeszcze przed