tą wsią siedzącą w polu, w lesie, w baranicy, w karczmie, żeby wyjąć z nich weselną nutę, dochodzili ze wszystkimi do zgody.<br> Jakoż ową nutę potrafli wyjmować tak, żeby Bóg dał wszystkim takie wyjmowanie sadu spod kopnego śniegu, koronki z motka lnu, złotego szczygła z kawałka akacji.<br> Również tej niedzielnej jutrzni najpierw zobaczyłem rozwiewające się na wietrze chałaty i basy niesione na ramieniu, i skrzypce wciśnięte pod pazuchy.<br> Szli od lasu przez łąki.<br> Wchodzili pojedynczo na błonie znacznie wyższe od łąk.<br> Szli tym pagórkowatym skrawkiem łąk, więc szli prawie po jutrzennym niebie, bo łąki nagle ich opuściły, a błonie, uciekające trawka