Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
nie ciągnie.
- Lewy dwa pełny gaz, jeszcze raz lewy dwa gaz, hamowanie, prawy ciąć, sto pięćdziesiąt prostej.
- Jakby pompa. Albo zapłon.
- Prawy trzy gaz, lewy trzy pełny gaz, hamowanie.
- A niech to diabli.
- Co się stało?
- Gorczyca.
Dymek przypomniał sobie, że w tym momencie podniósł głowę i rzeczywiście zobaczył w kabinie poświatę reflektorów.
- Lewy nawrót, dwa gaz, po prawej przepaść.
- Dobrze, że ciemno, bo ja mam cholerny lęk przestrzeni.
Chwila przerwy, magnetofon zarejestrował tylko ryk silnika.
- Dyktuj - usłyszał głos Kosińskiego. - Nie widzę już, w którym miejscu kończy się droga.
- Okej. Ostry w lewo i mostek. Przed nim hamowanie.

- W porządku, jest
nie ciągnie.<br>- Lewy dwa pełny gaz, jeszcze raz lewy dwa gaz, hamowanie, prawy ciąć, sto pięćdziesiąt prostej.<br>- Jakby pompa. Albo zapłon.<br>- Prawy trzy gaz, lewy trzy pełny gaz, hamowanie.<br>- A niech to diabli.<br>- Co się stało?<br>- Gorczyca.<br>Dymek przypomniał sobie, że w tym momencie podniósł głowę i rzeczywiście zobaczył w kabinie poświatę reflektorów.<br>- Lewy nawrót, dwa gaz, po prawej przepaść.<br>- Dobrze, że ciemno, bo ja mam cholerny lęk przestrzeni.<br>Chwila przerwy, magnetofon zarejestrował tylko ryk silnika.<br>- Dyktuj - usłyszał głos Kosińskiego. - Nie widzę już, w którym miejscu kończy się droga.<br>- Okej. Ostry w lewo i mostek. Przed nim hamowanie.<br>&lt;page nr=195&gt;<br>- W porządku, jest
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego