wymienia Polski, nie dokonuje porównań z nią, nie przytacza jej nawet marginesowo czy anegdotycznie, jednak miałem nieodparte narastające wrażenie, że jest ona, jakkolwiek przemilczana, jakkolwiek w zapleczu, w jego podświadomości, gdy ze współczuciem przemierza owe egzotyczne krainy.<br><br><tit>Ryszard Kapuściński</><br><br>Gdy pisze o plemionach, które, by nie być sprzedanymi jako niewolnicy, kaleczą swoje twarze: "w języku nankani brzydki znaczy wolny"; albo gdy zauważa, że polityk staje się tu cenionym dopiero wtedy, gdy odbył uciążliwe więzienie. Spostrzeżenia, które dla czytelnika zachodniego byłyby zaledwie ciekawostką obyczajową, i może podróżnik nie-Polak nawet by na nie nie zwrócił uwagi, ale które dla takiego odbiorcy jak