Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
gdyż czuję się coraz lepiej i co dzień ćwiczę rękę, i może
prędzej wrócę do domu, może już na wiosnę.

A przez ten czas nikt nie potrzebuje mnie odwiedzać.
Mam tu dość jedzenia.
Szkoda fatygi.
- Kiedy już jest wiosna! - powiedział mój kuzyn obdarzony ścisłym
umysłem.
- Od trzech tygodni jest już kalendarzowa wiosna.
- Ach, tak?
Co ty powiesz?
No, no.
Znów poczerwieniał i zbladł.
Głaszcząc swoją kosmatą brodę patrzyłem z litością i obawą, że za
parę chwil zrobi mu się niedobrze.
Chciałem mu przedstawić Sylwka Kolosa, który krążył wokół nas, rozchełstany
jak zwykle, podobny do imponującego burłaka, a pełen
cudownej i czystej
gdyż czuję się coraz lepiej i co dzień ćwiczę rękę, i może<br>prędzej wrócę do domu, może już na wiosnę.<br> &lt;page nr=199&gt;<br> A przez ten czas nikt nie potrzebuje mnie odwiedzać.<br> Mam tu dość jedzenia.<br> Szkoda fatygi.<br> - Kiedy już jest wiosna! - powiedział mój kuzyn obdarzony ścisłym<br>umysłem.<br> - Od trzech tygodni jest już kalendarzowa wiosna.<br> - Ach, tak?<br> Co ty powiesz?<br> No, no.<br> Znów poczerwieniał i zbladł.<br> Głaszcząc swoją kosmatą brodę patrzyłem z litością i obawą, że za<br>parę chwil zrobi mu się niedobrze.<br> Chciałem mu przedstawić Sylwka Kolosa, który krążył wokół nas, rozchełstany <br>jak zwykle, podobny do imponującego burłaka, a pełen<br>cudownej i czystej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego