Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
świtu. Parne ciepło śpiwora, którego wilgoć rozgrzałem sobą w ciągu nocy. Sen, który nie krzepi. Sen w spodniach, w butach, w czapce, w kilogramach nie odparowanej wody.
Kolejny dzień. Kolejne tysiące, miliony uderzeń dziobu bijącego się o mile z przeciwnością oceanu. Pod wiatr, pod wiatr. Bez końca pod wiatr.
Na kalendarzu 20 maja - dwudziesty dziewiąty dzień żeglugi na wiatr. Miesiąc... Nie mam po co wstawać. Wiem, że idę kursem kompasowym 80, że mam wiatr z SE o sile 50B, że barometr stoi na 1025 (nie najgorzej!) - sprawdzałem co godzina omiatając kajutę światłem latarki, którą trzymam pod głową.
Jutro będzie lepiej - bo
świtu. Parne ciepło śpiwora, którego wilgoć rozgrzałem sobą w ciągu nocy. Sen, który nie krzepi. Sen w spodniach, w butach, w czapce, w kilogramach nie odparowanej wody.<br> Kolejny dzień. Kolejne tysiące, miliony uderzeń dziobu bijącego się o mile z przeciwnością oceanu. Pod wiatr, pod wiatr. Bez końca pod wiatr.<br> Na kalendarzu 20 maja - dwudziesty dziewiąty dzień żeglugi na wiatr. Miesiąc... Nie mam po co wstawać. Wiem, że idę kursem kompasowym 80, że mam wiatr z SE o sile 50B, że barometr stoi na 1025 (nie najgorzej!) - sprawdzałem co godzina omiatając kajutę światłem latarki, którą trzymam pod głową.<br> Jutro będzie lepiej - bo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego