Typ tekstu: Książka
Autor: Zaniewski Andrzej
Tytuł: Król Tanga
Rok: 1997
Koniecznie rwał się do tego wojska jak wszyscy młodzieńcy wokół. Komuś winien był pieniądze, a zresztą on naprawdę chciał walczyć o Polskę. Na wjeżdżający pociąg oczekiwały na stacji tłumy. Trzeba było się przeciskać, a ja miałam olbrzymi brzuch. Stanęłam na stopniu wagonu, kiedy zsunęła się na mnie ciężka walizka. Uderzyła kantem w brzuch. Zabolało. Krzyknęłam, upadłam, omal mnie nie zdeptali. Przeraziłam się... Rozbeczałam, rozwrzeszczałam. To był początek dziewiątego miesiąca.
Urodził się kilka dni później martwy. Duży chłopiec ze zmiażdżoną potylicą. Czy to wina mojego męża? Gdyby został przy mnie... Przyjechał dopiero po pogrzebie, w mundurze, i wydał mi się najbardziej obcym
Koniecznie rwał się do tego wojska jak wszyscy młodzieńcy wokół. Komuś winien był pieniądze, a zresztą on naprawdę chciał walczyć o Polskę. Na wjeżdżający pociąg oczekiwały na stacji tłumy. Trzeba było się przeciskać, a ja miałam olbrzymi brzuch. Stanęłam na stopniu wagonu, kiedy zsunęła się na mnie ciężka walizka. Uderzyła kantem w brzuch. Zabolało. Krzyknęłam, upadłam, omal mnie nie zdeptali. Przeraziłam się... Rozbeczałam, rozwrzeszczałam. To był początek dziewiątego miesiąca.<br> Urodził się kilka dni później martwy. Duży chłopiec ze zmiażdżoną potylicą. Czy to wina mojego męża? Gdyby został przy mnie... Przyjechał dopiero po pogrzebie, w mundurze, i wydał mi się najbardziej obcym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego