majątków po 1863 roku szlachciców i przeżyli już niejedno upokorzenie; źle ubrani, o rękach pobrudzonych węglowym pyłem, przezywani smoluchami. Stróż przy budce w Saskim Ogrodzie odpędzał ich od bramy. Dla wielu wybór pracy w fabryce był świadomy, woleli bowiem konkretną robotę niż wegetowanie w żalach, fumach, zgorzknieniu, w dukwieniu w kantorkach nad papierkami.<br><br>Wyznawcy terroryzmu, ci z Rosji i w kraju, mogli liczyć u niektórych na poparcie. Szukali nowej szansy na inne życie. Szukali autorytetu. Taki na przykład Agaton Zagórski, przyjaciel Aleksandra Zawadzkiego, z którym przemycał przez pruskołrosyjską granicę nielegalne broszury, za swego boga uznał Stanisława Kunickiego. - Zrobię wszystko, co mi