czekające na następnych pacjentów łóżko. Biel?<br>Stał tak długą chwilę i w końcu powoli pochylił się, by pozbierać rzeczy Marii. Poruszał się prawie bezwiednie. Bez myśli, bez uczuć. W pustce. Szczotka do włosów, nożyczki, balsam do ciała, talk, maść przeciw odleżynom, małe radio i... Jakub cofnął się gwałtownie. Wielki czarny karaluch przyglądał mu się z głębi szafki. Czułki kołysały się ze złością. Złowrogo. Drgały nieustannie, jakby mierząc jego zaskoczenie. Jakub znieruchomiał. - Spóźniłem się - jęknął.<br>- Pan profesor, prawda? - młody lekarz był wyraźnie zadowolony. - Doktor Tuchanowicz, dzień dobry. Dobrze, że pan już jest. Pana żona napędziła nam stracha. Myśleliśmy, że to serce... Dostała