Typ tekstu: Książka
Autor: Kostyrko Hanna
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1928
ściany. Od tego częstego mycia zapewne wyglądała, jakby była z ciemnoszarego miękkiego aksamitu. W pogodne dni rozsłonecznione wody rzucały garściami złote cekiny na małe okna chaty lub zapalały o zachodzie w szybach cudowne pochodnie.
Zaraz za chatą wznosiło się z przeciwnej strony strome wzgórze, porosłe gęsto paprocią, liliowymi dzwonkami i karłowatą sośniną, przetykaną jałowcem. Ludzie niechętnie przechodzili koło tego wzgórza mówiąc, że tam nocami straszy. Byli nawet tacy, co widzieli różne dziwaczne postacie: a to białego konia bez głowy, a to czarnego psa, któremu buchał ogień z paszczęki, lub też olbrzymiego ptaka, co to latał bezszelestnie nad wgórzem i wydawał krzyk
ściany. Od tego częstego mycia zapewne wyglądała, jakby była z ciemnoszarego miękkiego aksamitu. W pogodne dni rozsłonecznione wody rzucały garściami złote cekiny na małe okna chaty lub zapalały o zachodzie w szybach cudowne pochodnie. <br>Zaraz za chatą wznosiło się z przeciwnej strony strome wzgórze, porosłe gęsto paprocią, liliowymi dzwonkami i karłowatą sośniną, przetykaną jałowcem. Ludzie niechętnie przechodzili koło tego wzgórza mówiąc, że tam nocami straszy. Byli nawet tacy, co widzieli różne dziwaczne postacie: a to białego konia bez głowy, a to czarnego psa, któremu buchał ogień z paszczęki, lub też olbrzymiego ptaka, co to latał bezszelestnie nad &lt;orig&gt;wgórzem&lt;/&gt; i wydawał krzyk
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego