Typ tekstu: Książka
Autor: Strączek Adam
Tytuł: Wyznanie lekarza-łapownika
Rok: 1995
końcu wypłacić trzynastkę. Wie pan doktorze, teraz muszę się troszku liczyć z groszem, nie żyjemy jednak w Japonii - uśmiechnął się smutno.
- Dam panu skierowanie na państwowe.
- E tam, panie doktorze - terminy pewnie po pół roku, a człowieka traktują jak intruza. To już zapłacę, będzie zaraz.
- Dobrze - tu recepty, a w kartotece piszę: kontrola z gastroskopią. Coś jeszcze? Nie? Może serduszko? Ciśnienie?
- Mierzyłem u pielęgniarek, mówią, że dobre.
- A więc do widzenia.
- Do widzenia. Szacunek, panie doktorze.
- Pani? - Adam zwrócił się do drugiej ,,recepty'', która tymczasem założyła nogę na nogę i oglądała paznokcie. Młoda, dość ładna. Nie pamiętał jej.
- Ja dla babci
końcu wypłacić trzynastkę. Wie pan doktorze, teraz muszę się troszku liczyć z groszem, nie żyjemy jednak w Japonii - uśmiechnął się smutno. <br>- Dam panu skierowanie na państwowe. <br>- E tam, panie doktorze - terminy pewnie po pół roku, a człowieka traktują jak intruza. To już zapłacę, będzie zaraz. <br>- Dobrze - tu recepty, a w kartotece piszę: kontrola z gastroskopią. Coś jeszcze? Nie? Może serduszko? Ciśnienie? <br>- Mierzyłem u pielęgniarek, mówią, że dobre. <br>- A więc do widzenia. <br>- Do widzenia. Szacunek, panie doktorze. <br>- Pani? - Adam zwrócił się do drugiej ,,recepty'', która tymczasem założyła nogę na nogę i oglądała paznokcie. Młoda, dość ładna. Nie pamiętał jej. <br>- Ja dla babci
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego