głos Jana Ślązaka.<br>- Zabity! - zahuczał tłum. - Bazyliszek zabity! - Wichrem pomknęła radosna wieść na Rynek, na Świętojańską, na Piwną, na Brzozową, na oba Dunaje: Szeroki i Wąski, i na całą starą Warszawę.<br>A na schodach piwnicznych ukazała się postać cała w lustrach, niosąca na ostro zakończonym drągu straszliwego potwora.<br>Porwał go kat z rąk dzielnego Ślązaka i na Piekiełku, na stosie ognistym, ku uciesze tysiącznego ludu, na popiół spalił.<br>Stało się wszystko tak, jak przepowiedział mądry doktór Hermenegildus Fabula: bazyliszek spojrzał w zwierciadło i sam się wzrokiem swym jadowitym zatruł i zabił.<br>Ale pani Ostrożyna, mistrz Ostroga i rajca Strubicz, wziąwszy zapaloną