czarnych rzęs:<br>- Kochanie, przytul mnie. Ostatni raz...<br>Osobliwe żądanie monstrualnej bakterii wstrząsnęło Lesiem tak, że się obudził. Jeszcze półprzytomny, ale już szalenie zdenerwowany, rozejrzał się po pokoju i zatrzymał wzrok na zegarku. Zegarek wskazywał ósmą dziesięć. W pierwszej chwili chciał się zerwać w dzikim popłochu, ale natychmiast przypomniał sobie wczorajszą katastrofę i opadł z powrotem na posłanie. Najchętniej pozostałby tak, pogrążony w rozpaczy i przygnębieniu, ale musiał się przecież dowiedzieć szczegółów swojej zbrodni, musiał tam iść, stawić czoło... W biurze zapewne tragedia jest już znana...<br>Wszystkie niezbędne czynności wykonywał niemrawo, w zwolnionym tempie, z wyrazem twarzy na zmianę posępnym i melancholijnie