Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
co go sobie wybiorę. Musiał widzieć, że mi się oko do onej karej kobyłki świeci, ale mi tej rychtyk zakazał brać. Tom sobie wybrał kasztankę z białą łysinką...
- Mniej o końskich maściach - upomniał sucho Stefan Skellen. - Więcej o konkretach. Gadaj, co ci Bonhart zlecił?
- Jegomość pan Bonhart pisania napisał, schować kazał dobrze. Do Fano i Claremont zlecił jechać, tamój wskazanym osobom pisania do rąk własnych oddać.
- Listy? Co w nich było?
- A mnie skąd to znać, panie złoty? Z czytaniem u mnie nie szybko, a to i zapieczętowane były listy pana Bonhartowym sygnetem.
- Ale do kogo listy były, pamiętasz?
- A jakżeby
co go sobie wybiorę. Musiał widzieć, że mi się oko do onej karej kobyłki świeci, ale mi tej rychtyk zakazał brać. Tom sobie wybrał kasztankę z białą łysinką... <br>- Mniej o końskich maściach - upomniał sucho Stefan Skellen. - Więcej o konkretach. Gadaj, co ci Bonhart zlecił?<br>- Jegomość pan Bonhart pisania napisał, schować kazał dobrze. Do Fano i Claremont zlecił jechać, tamój wskazanym osobom pisania do rąk własnych oddać.<br>- Listy? Co w nich było?<br>- A mnie skąd to znać, panie złoty? Z czytaniem u mnie nie szybko, a to i zapieczętowane były listy pana Bonhartowym sygnetem.<br>- Ale do kogo listy były, pamiętasz? <br>- A jakżeby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego