sprawdzając otrzymane produkty, często nawet w obecności ofiarodawcy lub otrzymującego, dzielono je dość sprawiedliwie, zwykle pół na pół. Często sami kontrolujący demonstracyjnie odkładali sobie tylko mniejszą część, ponieważ faktycznie nie byli w stanie tego ani sami przejeść, ani podarować znajomym, ani też wysłać odpowiednio dużych i ciężkich paczek dla swoich kiepsko odżywionych rodzin we Faterlandzie (nie głodujących, w Niemczech nie było głodu - ale jednak "Kanonen statt Butter"). Można powiedzieć, że dla nich rzeczywistością stała się przypowieść o mannie spadającej z nieba albo o pieczonych gołąbkach, to też na wiele rzeczy przymykali oczy , żeby tego nie zepsuć.<br>A jednocześnie, niezależnie od indywidualnych