Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
obwąchiwać krocze Nicholasa. Hunt strzelił mu w łeb.
- Lepszy rydz niż nic - mruknął, gdy AGENT1409, skomląc, zwijał się na asfalcie.
- Co?
- Mhm?
- Co powiedziałeś?
- Że lepszy taki AGENT niż żaden.
- Nie, nie - kręciła głową Marina. - To nie było po angielsku. Czytałam twoje dossier, znasz jeszcze tylko francuski, a i to kiepsko. To nie było również po francusku. Zapytaj diabła.
- A dajżesz mi teraz spokój!
Enklawa rozciągała się przed nim wielką makietą pudełkowatych domków i plastikowych drzewek, bajkowo rozsłoneczniona przez promienie wielkiego słońca, teraz jeszcze częściowo ukrytego w szerokich woalach różu rozpościerającego się na ćwierć nieboskłonu. Od owych kolorów człowiek oddychał jakoś
obwąchiwać krocze Nicholasa. Hunt strzelił mu w łeb. <br>- Lepszy rydz niż nic - mruknął, gdy AGENT1409, skomląc, zwijał się na asfalcie. <br>- Co? <br>- Mhm? <br>- Co powiedziałeś? <br>- Że lepszy taki AGENT niż żaden. <br>- Nie, nie - kręciła głową Marina. - To nie było po angielsku. Czytałam twoje dossier, znasz jeszcze tylko francuski, a i to kiepsko. To nie było również po francusku. Zapytaj diabła. <br>- A dajżesz mi teraz spokój! <br>Enklawa rozciągała się przed nim wielką makietą pudełkowatych domków i plastikowych drzewek, bajkowo rozsłoneczniona przez promienie wielkiego słońca, teraz jeszcze częściowo ukrytego w szerokich woalach różu rozpościerającego się na ćwierć nieboskłonu. Od owych kolorów człowiek oddychał jakoś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego