Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
iż problem sam się do tej pory rozwiąże; ale ona wciąż żyła i teraz szukał sposobu uziemienia swego gniewu.
Posłał do Mariny AGENTA1, niech Trupodzierżca zbocznikuje ją nieinwazyjnie, ot, elegancki pocałunek w dłoń (jeśli jeszcze ma dłonie).
Oczekując na ustanowienie łącza, Nicholas wrócił po ledpad, zawinął go z powrotem wokół kikuta i sprawdził konto.


Marina przesunęła spojrzenie od Hunta do diabła i z powrotem.
- Więc w końcu jak to było? Sam się powiesił? Pomogli mu?
- Cholera wie - mruknął Nicholas, popatrując na Lucyfera spode łba. - Ale teraz zaczyna wyglądać, że ta jego śmierć faktycznie była jakoś ze mną powiązana.
- Przypomnij sobie, panie
iż problem sam się do tej pory rozwiąże; ale ona wciąż żyła i teraz szukał sposobu uziemienia swego gniewu. <br>Posłał do Mariny AGENTA1, niech Trupodzierżca zbocznikuje ją nieinwazyjnie, ot, elegancki pocałunek w dłoń (jeśli jeszcze ma dłonie). <br>Oczekując na ustanowienie łącza, Nicholas wrócił po &lt;orig&gt;ledpad&lt;/&gt;, zawinął go z powrotem wokół kikuta i sprawdził konto.<br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br><br>Marina przesunęła spojrzenie od Hunta do diabła i z powrotem. <br>- Więc w końcu jak to było? Sam się powiesił? Pomogli mu?<br>- Cholera wie - mruknął Nicholas, popatrując na Lucyfera spode łba. - Ale teraz zaczyna wyglądać, że ta jego śmierć faktycznie była jakoś ze mną powiązana. <br>- Przypomnij sobie, panie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego