rysunkach w antysemickich pisemkach, które przeglądała niekiedy z Witkiem.<br> Wtedy zapominała o cieniu i wracała do rzeczywistości, pudrowała nos i przeciągała szminką po wargach.<br> Lecz cień pojawiał się nadal, nieregularnie i o różnych porach nocy i dnia. W jego wizytach brakowało jakiejkolwiek logiki lub zasady... W niektóre dni odwiedzał ją kilkakrotnie, w inne przychodził tylko raz lub też nie przychodził wcale, chociaż, co przyznawała ze wstydem, czasami tęskniła za jego obecnością. Niekiedy zastanawiała się, czy nie jest po prostu jej aniołem stróżem, innym razem dopatrywała się w nim diabła. Chociaż bezkształtny, bezosobowy, bezcielesny przypominał jej, a raczej łączył się z zatrzymanymi