Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Gazeta Lubuska
Nr: 07.21
Miejsce wydania: Zielona Góra
Rok: 2005
idzie o nasz chleb. Nie będę miał miejsca, nic nie sprzedam. Nic nie sprzedam, nie zarobię. Nie zarobię, nie będę jadł. Muszę walczyć o miejsce - dowodził reporterowi starszy mężczyzna handlujący warzywami z auta.
Kiedy wreszcie wszyscy chętni zmieścili się na placu, zabrakło miejsca na wjazd. Wielu handlujących musiało robić po kilkanaście ,,kursów'' z towarem z oddalonego o kilkadziesiąt metrów dzikiego parkingu. - Ktoś nie pomyślał i zorganizował przenosiny z Jerzego na szybkiego - kwituje Edward Golewski z ul. Śląskiej, stały klient targowiska.

Sądny dzień

Miejsca jest na 150 stanowisk, a wykupiono nieco ponad 100. Wystarczy ich, tylko że każdy chciałby być najbliżej ołtarza
idzie o nasz chleb. Nie będę miał miejsca, nic nie sprzedam. Nic nie sprzedam, nie zarobię. Nie zarobię, nie będę jadł. Muszę walczyć o miejsce - dowodził reporterowi starszy mężczyzna handlujący warzywami z auta. <br>Kiedy wreszcie wszyscy chętni zmieścili się na placu, zabrakło miejsca na wjazd. Wielu handlujących musiało robić po kilkanaście ,,kursów'' z towarem z oddalonego o kilkadziesiąt metrów dzikiego parkingu. - Ktoś nie pomyślał i zorganizował przenosiny z Jerzego na szybkiego - kwituje Edward Golewski z ul. Śląskiej, stały klient targowiska.<br><br>&lt;tit&gt;Sądny dzień&lt;/&gt;<br><br>Miejsca jest na 150 stanowisk, a wykupiono nieco ponad 100. Wystarczy ich, tylko że każdy chciałby być najbliżej ołtarza
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego