wargi rozchyliły się w niespiesznym opornym uśmiechu, nagle, zawstydzona czy zniecierpliwiona, zerwała się i pobiegła na wydmy.<br>Po południu Dejan wywołał mnie z pokoju, zapraszając do ogródka na wino.<br>Usiedliśmy przy stole pod figowym drzewem, dłoniaste liście chroniły nas od słońca, o krok dalej z przęseł pergoli zwisały ciężkie, matowe kiście winogron.<br>Dejan nalał wina do trzech szklanek, potem krzyknął ku otwartemu na piętrze oknu: - Mara!<br>Za chwilę usłyszałem na schodach w sieni drobny tupot kroków.<br>W prostokącie otwartych drzwi zakwitła biała sukienka.<br>Po kilku sekundach uścisnąłem znajomą szczupłą dłoń.<br>Po kilkunastu sekundach opowiadaliśmy Dejanowi o meduzie.<br>7,8,9,10