Typ tekstu: Książka
Autor: Kuczyński Waldemar
Tytuł: Burza nad Wiłą. Dziennik 1980-1981
Rok: 2002
nieprzyjemny. Zastrzegł, by Mazowiecki utrzymał się w czterech minutach i obiecał, że wypowiedź pójdzie bez skrótów. Patrząc na tego osobnika, odpowiedzialnego za tyle trucizny antysolidarnościowej wylewanej codziennie o 1930, zapragnąłem go zdenerwować i obrazić. Powiedziałem, że nie mamy do nich zaufania i nie chcielibyśmy, by wypowiedź naczelnego włączyli w jakąś kłamliwą audycję. Żachnął się: Na razie my tu jesteśmy gospodarzami. - Na razie - powtórzyłem i dodałem, że nam dają cztery minuty, a Urbanowi pewno kilka razy więcej. Rozstaliśmy się nieprzyjaźnie, ale Tadeuszowi ta sprzeczka się podobała.
W studio personel techniczny - solidarnościowcy - przyjął nas serdecznie, z radością, że głos "Solidarności" rozlegnie się w
nieprzyjemny. Zastrzegł, by Mazowiecki utrzymał się w czterech minutach i obiecał, że wypowiedź pójdzie bez skrótów. Patrząc na tego osobnika, odpowiedzialnego za tyle trucizny antysolidarnościowej wylewanej codziennie o 1930, zapragnąłem go zdenerwować i obrazić. Powiedziałem, że nie mamy do nich zaufania i nie chcielibyśmy, by wypowiedź naczelnego włączyli w jakąś kłamliwą audycję. Żachnął się: Na razie my tu jesteśmy gospodarzami. - Na razie - powtórzyłem i dodałem, że nam dają cztery minuty, a Urbanowi pewno kilka razy więcej. Rozstaliśmy się nieprzyjaźnie, ale Tadeuszowi ta sprzeczka się podobała.<br>W studio personel techniczny - solidarnościowcy - przyjął nas serdecznie, z radością, że głos "Solidarności" rozlegnie się w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego