określić mianem ognia zaporowego, bo zdecydowana większość mediów traktuje Belkę więcej niż życzliwie. Wdaje się w rozwlekłe dywagacje na temat, czy kontakt operacyjny "Belch", wykonując zadania zlecone przez SB, był bardzo aktywny, trochę aktywny, czy może pasywny, udając, że nie rozumie, iż chodzi wcale nie o to, tylko o kwestię kłamstwa pod przysięgą. Jeśli więc dziennikarze są ogłupieni, to bynajmniej nie przez Giertycha, tylko przez przyjaciół premiera, z "Wyborczą" na czele. <br><br>Wszystko to jest dowodem, że w naszym życiu publicznym nie istnieje coś takiego jak kompromitacja. Że człowiek - wydawałoby się - totalnie skompromitowany, po kompromitacji do polityki wraca i ma się dobrze