Zapalają ogień przed popularnym przedstawieniem Śiwy jako tańczącego bóstwa, które wprawia w ruch kosmos. Potem Swami wskazuje jakiś niepozorny posążek Ganeśy i tłumaczy, że muszą obejść go dookoła tysiąc osiem razy, bo tyle imion ma Śiwa. Max jest przerażony. Mamrocząc pod nosem jedyną mantrę, jaką zna, "Om namama Śiwaja", czyli "kłaniam się przed Śiwą", zaczął wędrówkę za swoim mistrzem. Kolejne okrążenia. Nie ma jeszcze ósmej, ale pod koniec lutego w Tamil Nadu bardzo wcześnie robi się gorąco, a ich trasa nie biegnie w cieniu. W pewnym momencie, chyba po pięćdziesięciu okrążeniach, przestał w ogóle liczyć i wpadł w trans. Do rzeczywistości przywrócił