Typ tekstu: Książka
Autor: Schulz Bruno
Tytuł: Sklepy cynamonowe
Rok wydania: 1973
Rok powstania: 1933
oczyma, które były puste, nalane ciemnym błękitem, bez białka. - Znam je od Adeli - rzekłem - ale wiem, że pochodzą od ciebie; chcę wiedzieć prawdę.
Usta jej drżały lekko, źrenice, unikając mego wzroku, powędrowały w kąt oka. - Nie kłamałam - rzekła, a usta jej napęczniały i stały się małe zarazem. Uczułem, że mnie kokietuje jak kobieta mężczyznę. - Z tymi karakonami to prawda - sam przecież pamiętasz... - Zmieszałem się. Pamiętałem w istocie tę inwazję karakonów, ten zalew czarnego rojowiska, które napełniało ciemność nocną pajęczą bieganiną.
Wszystkie szpary pełne były drgających wąsów, każda szczelina mogła wystrzelić z nagła karakonem, z każdego pęknięcia podłogi mogła zlęgnąć się ta
oczyma, które były puste, nalane ciemnym błękitem, bez białka. - Znam je od Adeli - rzekłem - ale wiem, że pochodzą od ciebie; chcę wiedzieć prawdę.<br>Usta jej drżały lekko, źrenice, unikając mego wzroku, powędrowały w kąt oka. - Nie kłamałam - rzekła, a usta jej napęczniały i stały się małe zarazem. Uczułem, że mnie kokietuje jak kobieta mężczyznę. - Z tymi karakonami to prawda - sam przecież pamiętasz... - Zmieszałem się. Pamiętałem w istocie tę inwazję karakonów, ten zalew czarnego rojowiska, które napełniało ciemność nocną pajęczą bieganiną. &lt;page nr=102&gt;<br>Wszystkie szpary pełne były drgających wąsów, każda szczelina mogła wystrzelić z nagła karakonem, z każdego pęknięcia podłogi mogła zlęgnąć się ta
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego