Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
ku sąsiadowi i coś szybko mówię bez sensu.
- Co melony, jak to melony? Co ma pan na myśli? Przepraszam, nie rozumiem - marszczy czoło w zdumieniu Mac Kinley.
- Ach, melony, co wy wiecie o melonach - wzdycha pan Wildermayer - u nasT - Tak, tak - krzyczy Roullot - u was na Podolu melony jak młyńskie koła i można by jednym wykarmić całą armię niemiecką. Pan ciągle w kółko to samo powtarza; że się też panu nie znudzi.
- Roullot - mówię ostro i strofującym tonem - jak możesz tak niegrzecznie mówić do pana Wildermayera. Przeproś go zaraz.
Zapominam zupełnie, że Roullot jest z nim w jednym wieku i tak
ku sąsiadowi i coś szybko mówię bez sensu.<br>- Co melony, jak to melony? Co ma pan na myśli? Przepraszam, nie rozumiem - marszczy czoło w zdumieniu Mac Kinley.<br>- Ach, melony, co wy wiecie o melonach - wzdycha pan Wildermayer - u nasT - Tak, tak - krzyczy Roullot - u was na Podolu melony jak młyńskie koła i można by jednym wykarmić całą armię niemiecką. Pan ciągle w kółko to samo powtarza; że się też panu nie znudzi.<br>- Roullot - mówię ostro i strofującym tonem - jak możesz tak niegrzecznie mówić do pana Wildermayera. Przeproś go zaraz.<br>Zapominam zupełnie, że Roullot jest z nim w jednym wieku i tak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego