Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Baśnie i poematy
Lata powstania: 1945-1948
się obrócił,
Pobiegł w las i już nie wrócił.
Król chusteczką otarł czoło,
A po chwili rzekł wesoło:
"Czyn to piękny, przyznać muszę,
Oddać za mnie własną duszę,
I niech los mnie skarze srodze,
Jeśli was nie wynagrodzę!
Teraz jedźmy, bo kto jedzie,
Będzie w porę na obiedzie!"

Potoczyła się kolasa
Nie do sasa, nie do lasa,
Lecz przez mostek na ruczaju
Wprost do miasta Biłgoraju.

A już w mieście zamieszanie,
Przerazili się mieszczenie,
Że z paradą zbójcy jadą
Grożąc wszystkim w krąg zagładą.
Burmistrz bić na alarm każe,
Broń chwytają miejskie straże,
Tylko mieszczki pilnym okiem
Wypatrują zbójców z okien
się obrócił,<br>Pobiegł w las i już nie wrócił.<br>Król chusteczką otarł czoło,<br>A po chwili rzekł wesoło:<br>"Czyn to piękny, przyznać muszę,<br>Oddać za mnie własną duszę,<br>I niech los mnie skarze srodze,<br>Jeśli was nie wynagrodzę!<br>Teraz jedźmy, bo kto jedzie,<br>Będzie w porę na obiedzie!"<br><br>Potoczyła się kolasa<br>Nie do sasa, nie do lasa,<br>Lecz przez mostek na ruczaju<br>Wprost do miasta Biłgoraju.<br><br>A już w mieście zamieszanie,<br>Przerazili się mieszczenie,<br>Że z paradą zbójcy jadą<br>Grożąc wszystkim w krąg zagładą.<br>Burmistrz bić na alarm każe,<br>Broń chwytają miejskie straże,<br>Tylko mieszczki pilnym okiem<br>Wypatrują zbójców z okien
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego