Typ tekstu: Książka
Autor: Nowak Tadeusz
Tytuł: Półbaśnie
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1976
łuskę, ciągle nieuchwytne dla słowa Bożego.
A jedna ze stronic tej księgi łowów zaczynała się tak : "I wyszedł pan jesienią złotą w pole ogromne, po widnokres drewnianą sochą zaorane.
A za tym polem stał bór jesienny i jak żubr raniony oszczepem krwawił.
Nad borem siwy sokół krążył, a nad sokołem kołowało, przerzucając się ze skrzydła na skrzydło, jesienne niebo, białe jak mleko, patrzące na wszystko zaciągniętą bielmem źrenicą słońca.
Przeszedł pan pole, przeszedł bór i wyszedł nad wodę ogromną, która w brzegach piaszczystych kołysała się jak kolebka pradawna.
Spojrzał pan na wodę upierzoną, usianą gęsto przez ptactwo rozmaite, iż zdawało się
łuskę, ciągle nieuchwytne dla słowa Bożego.<br> A jedna ze stronic tej księgi łowów zaczynała się tak : "I wyszedł pan jesienią złotą w pole ogromne, po widnokres drewnianą sochą zaorane.<br> A za tym polem stał bór jesienny i jak żubr raniony oszczepem krwawił.<br> Nad borem siwy sokół krążył, a nad sokołem kołowało, przerzucając się ze skrzydła na skrzydło, jesienne niebo, białe jak mleko, patrzące na wszystko zaciągniętą bielmem źrenicą słońca.<br> Przeszedł pan pole, przeszedł bór i wyszedł nad wodę ogromną, która w brzegach piaszczystych kołysała się jak kolebka pradawna.<br> Spojrzał pan na wodę upierzoną, usianą gęsto przez ptactwo rozmaite, iż zdawało się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego