Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
dużą głowę, kiedy na świat przychodził, młodszy okazał się łaskawszy i w złotych kędziorkach. Obaj w gorącej wodzie kąpani, a tyle razy próbowała łokciem, czy woda w wanience jest letnia. Czegóż oni nie wyprawiali! Starszy był taki porywczy i ciekawski, że wyrastał tam, gdzie go nie posiali: oberwał korbą od kołowrotu, gdy zaglądał do studni, ledwie wydobrzał, dostał kopytem w ciemię, bo pociągnął klacz za ogon, kiedy szła do wodopoju, dwie godziny leżał bez czucia, chwała Bogu, klaczka była nie podkuta, tylko wyszedł na słonko boże, pognał boso przez ściernisko, bo akurat aeroplan przymusowo wylądował w polu, i nicpoń skrwawił sobie
dużą głowę, kiedy na świat przychodził, młodszy okazał się łaskawszy i w złotych kędziorkach. Obaj w gorącej wodzie kąpani, a tyle razy próbowała łokciem, czy woda w wanience jest letnia. Czegóż oni nie wyprawiali! Starszy był taki porywczy i ciekawski, że wyrastał tam, gdzie go nie posiali: oberwał korbą od kołowrotu, gdy zaglądał do studni, ledwie wydobrzał, dostał kopytem w ciemię, bo pociągnął klacz za ogon, kiedy szła do wodopoju, dwie godziny leżał bez czucia, chwała Bogu, klaczka była nie podkuta, tylko wyszedł na słonko boże, pognał boso przez ściernisko, bo akurat aeroplan przymusowo wylądował w polu, i nicpoń skrwawił sobie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego