podczas z górą sześciu lat pracy w Nowym Jorku.<br>Doradca kolejnych prezydentów USA, prezes nowojorskiego Instytutu<br>Administracji Publicznej (dziś już na emeryturze), Amerykanin bez<br>jakichkolwiek polskich korzeni, służył pomocą w tworzeniu Krajowej Szkoły<br>Administracji Publicznej w Warszawie, mającej kształcić najwyżej<br>kwalifikowanych i apolitycznych urzędników państwowych. Było to wkrótce po<br>upadku komunizmu, Polska i "Solidarność" były jeszcze na pierwszych<br>stronach gazet, a sympatia najlepszych ludzi tego kraju - poważnie<br>traktujących podstawowe wartości amerykańskie, takie jak wolność,<br>sprawiedliwość, poleganie na własnych siłach - była niezmiennie z nami.<br>"Apolityczni urzędnicy nie związani z żadną partią są wam niezbędni po to,<br>byście uniknęli naszych, amerykańskich błędów" - mówił