przyodziew,<br>Stanęła przed nim, że zbladł nad spodziew!<br><br>Chciał ją zmałpować, ale nie umiał -<br>Chciał coś zrozumieć - i nie zrozumiał.<br><br>I padł jej do nóg, nie wiedząc czemu,<br>I - niewiedzący - skomlał po psiemu.<br><br>A ona cicho, niby mogiła,<br>Pierś mu przydeptać stopą raczyła.<br><br>Niezmałpowana, nieprzedrzeźniona<br>Patrzyła w niego, jak rzężąc, kona.</><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>POZORZANIE</><br><br>Zanim dzień nastał, żeśmy w świat przybyli,<br>My - ród Pozorzan, nieśmiertelny ród -<br>Żył niegdyś człowiek, twór jakiejś tam chwili,<br>Ten cudów nie znał, ale wierzył w cud.<br><br>Szał jego tęsknot wyczarował z mroku<br>Nasz byt, od zgonu wolny i od łez -<br>A to się stało w tym roku... w