Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
Mickiewicza... Poleńka, proszę nam coś zadeklamować. Bardzo proszę...

Polinie zabłysły oczy, ale ten błysk natychmiast zgasł.

- Nie.. Dzisiaj już mi się nie chce... Może innym razem... Niech Leonid opowie lepiej historię o świętej Eufrozynie. Kochany, opowiedz! To takie zabawne...

Podeszła do męża, wzięła go czule pod brodę i pocałowała w koniuszek nosa. Leonid się ożywił.

- Państwo jeszcze o tym nie słyszeli? W Kijowie aż huczy... Te błazny wystawiły w Soborze Safijewskim "cudowne" szczątki świętej Eufrozyny... Rozdzwonili potem na wszystkie dziewiętnaście kopuł, że święta płacze prawdziwymi łzami. Tłumy ciemnego ludu szły oglądać ten cud i rzucały popom na tacę ostatnie miedziaki. Studenci
Mickiewicza... Poleńka, proszę nam coś zadeklamować. Bardzo proszę...<br><br>Polinie zabłysły oczy, ale ten błysk natychmiast zgasł.<br><br>- Nie.. Dzisiaj już mi się nie chce... Może innym razem... Niech Leonid opowie lepiej historię o świętej Eufrozynie. Kochany, opowiedz! To takie zabawne...<br><br>Podeszła do męża, wzięła go czule pod brodę i pocałowała w koniuszek nosa. Leonid się ożywił.<br><br>- Państwo jeszcze o tym nie słyszeli? W Kijowie aż huczy... Te błazny wystawiły w Soborze Safijewskim "cudowne" szczątki świętej Eufrozyny... Rozdzwonili potem na wszystkie dziewiętnaście kopuł, że święta płacze prawdziwymi łzami. Tłumy ciemnego ludu szły oglądać ten cud i rzucały popom na tacę ostatnie miedziaki. Studenci
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego