i bez sensu to nie jego wina. Więc powinnam być mu wdzięczna. A nie jestem. Stałam się złym człowiekiem. Nienawistnym. Nie potrafię się przejąć tym, że on zaniedbuje swoje sprawy. Zresztą mówi, że nie zaniedbuje. Zaniedbuje, nie zaniedbuje, gra, nie gra, co mnie to wszystko obchodzi? Zresztą, zanim dojdzie do konkursu, zgniję żywcem. Tego, co się we mnie panoszy, będzie coraz więcej, a mnie coraz mniej. <br>Jestem mu potrzebna. Jestem polem dla jego dobroci. Zawsze są trędowaci i zawsze znajdzie się jakiś Albert Schweitzer. <br><br> Andrzej...<br>Dostałem przykry list od ojca. Bardzo przykry: "Nie prosiłbym cię, żebyś przyjechał, skoro cię nic do