Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 47
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
banknotów - tak doradził mi mój dobry znajomy. Marek B. dał mi pół godziny na przyjazd na stację benzynową do Nowego Targu. Tam się mieliśmy dogadać.
Maria wpadła w panikę. Za mało czasu. Wiedziała jednak, że musi działać. Nie było szans na zawiadamianie krakowskiej policji. Pamiętała polecenie, że nie wolno jej kontaktować się w tej sprawie z żadną inną komendą policji. Pojechała pożyczonym od sąsiadów samochodem. Z innego samochodu miał ją obserwować mąż ze swoimi kolegami. Czuła się bezpieczniej. - Bałam się okropnie. Było ciemno, zatrzymałam samochód w umówionym miejscu. Nagle podszedł do mnie mężczyzna. Był w czapce beasbolówce. Miał ok. 40 lat
banknotów - tak doradził mi mój dobry znajomy. Marek B. dał mi pół godziny na przyjazd na stację benzynową do Nowego Targu. Tam się mieliśmy dogadać.<br>Maria wpadła w panikę. Za mało czasu. Wiedziała jednak, że musi działać. Nie było szans na zawiadamianie krakowskiej policji. Pamiętała polecenie, że nie wolno jej kontaktować się w tej sprawie z żadną inną komendą policji. Pojechała pożyczonym od sąsiadów samochodem. Z innego samochodu miał ją obserwować mąż ze swoimi kolegami. Czuła się bezpieczniej. - Bałam się okropnie. Było ciemno, zatrzymałam samochód w umówionym miejscu. Nagle podszedł do mnie mężczyzna. Był w czapce &lt;orig&gt;beasbolówce&lt;/&gt;. Miał ok. 40 lat
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego