Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
palec papierosa, zaciągali się po kolei. Mariuszkowi łzy stawały w oczach, ale nie ustępował i zaciągał się dymem jak starsi.
- W siole, w kołchozie - powiedział Jurek - polowaliśmy na chomiki... Wlewaliśmy wodę do norek tak długo, aż same uciekały na wierzch.
- E, co tam chomiki - odparł Wasyl. - Małe toto i z kopę trzeba utłuc, żeby coś zarobić. A norkę drań ma taką krętą, że nieraz i beczką wody go nie wypłoszysz. A za nasze susły ładnych parę rubli do kieszeni wleci. A i pieczeń będzie!
- Za swoje diengi kupię taką górę konfietków! - ucieszył się Mariuszek.
- E, ten by tylko opychał się cukierkami
palec papierosa, zaciągali się po kolei. Mariuszkowi łzy stawały w oczach, ale nie ustępował i zaciągał się dymem jak starsi.<br>- W siole, w kołchozie - powiedział Jurek - polowaliśmy na chomiki... Wlewaliśmy wodę do norek tak długo, aż same uciekały na wierzch.<br>- E, co tam chomiki - odparł Wasyl. - Małe toto i z kopę trzeba utłuc, żeby coś zarobić. A norkę drań ma taką krętą, że nieraz i beczką wody go nie wypłoszysz. A za nasze susły ładnych parę rubli do kieszeni wleci. A i pieczeń będzie!<br>- Za swoje &lt;foreign&gt;diengi&lt;/&gt; kupię taką górę &lt;foreign&gt;konfietków&lt;/&gt;! - ucieszył się Mariuszek.<br>- E, ten by tylko opychał się cukierkami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego