się kłócić. Ale zawsze sobie to obiecuję, a potem mówię swoje. Na każdy temat mamy inne zdanie. Nie umiem się powstrzymać od wyrażania swojego, choć wiem, że niepotrzebnie go drażnię, że tu już nie chodzi o poglądy, a o to, że ja, jego syn, krew z jego krwi, kość z kości, też jestem przeciwko niemu. Ojciec jest bardzo samotny na wsi. Jak ja tu, w mieście. Więc dlaczego tak trudno się porozumieć? <br>Rysio przybiegł zdyszany, a mnie się nawet nie chce go ochrzaniać. Usiadłem na parapecie okna, fachowo, jak Tata, i gapię się na fronton Ostrogskich. Deszcz. Drzewa w jasnej zieleni