uli, oswoiłem, na miód się ogromny szykowałem.<br> Aliści przyszła zima okrutniejsza niż zwykle, wymroziła pszczoły, wydusiła do ostatniego pnia.<br> Nie spróbowałem ani kropli miodu, nie ulepiłem z pszczelego wosku ani jednej świeczki.<br> Przeto dałem pokój poszukiwaniom dalszym.<br> Jak mój dziad, jak pradziad orałem ziemię, matkę naszą, siałem w nią ziarno, kosiłem zboża.<br> A gdy mi się cniło w długie noce jesienne, w zimy białe, sam do siebie mówiłem gadki o tym szczęściu jadącym na kole ustrojonym przez wsie nasze, przystającym koło każdego domu, żeby podzielić się chlebem.<br> <page nr=51><br> Później te opowieści umajone mirtowo przekazywałem dzieciom moim podrośniętym, a od czasu do czasu