Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
miało spaść na jego kark ostrze miecza, na szczęście zjawiał się latający dywan, to znów uskrzydlony koń, albo piękna dziewczyna ofiarowywała oprawcy cenny klejnot, byle tylko oszczędził jej ukochanego, a był nim nikt inny, tylko sam Douglas Fairbanks...
i naraz znów stałam się dziewczyną, i miałam na sobie zgrabny wojskowy kostiumik, siedziałam na trzecim, najwyższym balkonie, z tyłu, nie musiałam więc nawet zdejmować twarzowego kapelusika, by komuś nie zasłaniać, zresztą w sali panował przyjemny chłód, z parteru i niższych balkonów płynęły smugi błękitnawego dymu, rozpraszanego ostrym światłem projektora,
więc i ja sięgnęłam do kieszeni żakietu, i znalazłam paczkę angielskich papierosów "Capstan
miało spaść na jego kark ostrze miecza, na szczęście zjawiał się latający dywan, to znów uskrzydlony koń, albo piękna dziewczyna ofiarowywała oprawcy cenny klejnot, byle tylko oszczędził jej ukochanego, a był nim nikt inny, tylko sam Douglas Fairbanks...<br>i naraz znów stałam się dziewczyną, i miałam na sobie zgrabny wojskowy kostiumik, siedziałam na trzecim, najwyższym balkonie, z tyłu, nie musiałam więc nawet zdejmować twarzowego kapelusika, by komuś nie zasłaniać, zresztą w sali panował przyjemny chłód, z parteru i niższych balkonów płynęły smugi błękitnawego dymu, rozpraszanego ostrym światłem projektora,<br>więc i ja sięgnęłam do kieszeni żakietu, i znalazłam paczkę angielskich papierosów "Capstan
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego