nie będą to gracze wyśmienici, ale też przywiozą ze sobą masę boiskowych przyzwyczajeń, których naszym najlepszym tak bardzo brakuje. Poza tym, co chyba znacznie ważniejsze, kilku przybyszów z daleka ma szansę ożywić ogólny marazm panujący na ligowych parkietach, pomóc samą swoją obecnością w odbudowaniu wiary, entuzjazmu i zapału, który naszym koszykarzom przecieka jakoś przez palce. Czyżby więc nadzieja na odbudowę polskiej koszykówki tkwiła jedynie w bigosie i wódce czystej, którą skusimy do siebie kilku młodzieńców zza oceanu? Niezupełnie. <br>Zamysł sprowadzenia do Polski kilku graczy amerykańskich, który omówiłem chyba szerzej niż nato zasługuje, jest jak to się mówi, częścią większej całości. Są