Typ tekstu: Książka
Autor: Strączek Adam
Tytuł: Wyznanie lekarza-łapownika
Rok: 1995
jakby usprawiedliwiając się, dodał - jestem zmęczony.
Zrezygnowany Adam zarzucił torbę na prawe ramię, misia z dzieciakiem przycisnął mocno do piersi. Winda zepsuta, więc z czwartego piętra na parking. Mały trzymał się mocno za szyję. Na szczęście już nie płakał.
- Tato, tato, a kiedy po mnie przyjedziesz?
- Jak zawsze o trzeciej, kotku. - Wiedział, że pod tym względem nie może dziecka zawieść. Zwykle kończył pracę w przychodni koło 14, 15 i szybko jechał po małego. Potem dopiero wizyty domowe - czasem więcej, czasem mniej. Ostatnio jakby więcej, chociaż grypa dawno minęła. Niektórzy pacjenci zapominają, że ,,przychodnia'' pochodzi od słowa ,,przychodzić''! Wygodniej jest wezwać lekarza
jakby usprawiedliwiając się, dodał - jestem zmęczony. <br>Zrezygnowany Adam zarzucił torbę na prawe ramię, misia z dzieciakiem przycisnął mocno do piersi. Winda zepsuta, więc &lt;vocal desc="tupu tupu tupu"&gt; z czwartego piętra na parking. Mały trzymał się mocno za szyję. Na szczęście już nie płakał. <br>- Tato, tato, a kiedy po mnie przyjedziesz? <br>- Jak zawsze o trzeciej, kotku. - Wiedział, że pod tym względem nie może dziecka zawieść. Zwykle kończył pracę w przychodni koło 14, 15 i szybko jechał po małego. Potem dopiero wizyty domowe - czasem więcej, czasem mniej. Ostatnio jakby więcej, chociaż grypa dawno minęła. Niektórzy pacjenci zapominają, że ,,przychodnia'' pochodzi od słowa ,,przychodzić''! Wygodniej jest wezwać lekarza
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego