zanurzył ręce.<br>To było dawno. Dwadzieścia cztery lata temu - starał się uspokoić. Bez znaczenia, <br>bez konsekwencji. Całkiem wytłumaczalne. Dzieci bywają różne. Inaczej przeżywają, <br>inaczej myślą, inaczej widzą. Czuł, że piekące oczy zaraz zapadną mu się w czaszkę. <br>Wzdrygnął się.<br>- Co się ze mną dzieje?! Co ja robię? - wepchnął głowę pod kran. Zimno spływało <br>mu po plecach. - Dość tego. Musi być jakiś sposób, żeby ją obudzić!<br>Pamiętasz, co mi obiecałaś, Siostro? Pamiętasz, na co się zgodziłaś? Na posłuszeństwo! <br>Daj znak mężowi, wesprzyj w jego postanowieniu. Niech nie zwątpi.<br>Wiesz, że mogę cię ukarać. Wiesz, kto czeka na ciebie pod łóżkiem? Dobrze wiesz