się szybko za siebie, wskoczył na szare, kamienne schody i zginął za drzewami sąsiedniej kamienicy.<br>I od razu potem deszcz przestał padać. Krawiec, który pilnie śledził okno przeciwległej kamienicy, zauważył, jak zapalono w pokoju lampę, spostrzegł żwawy cień chirurga Tamtena, przylgniętego do szyby, potem ujrzał, jak zapadła żółta firanka. Wtedy krawiec wyszedł znowu na ulicę. Prawie jednocześnie usłyszał poprzez świst mknących po ulicach mgieł dudnienie kopyt i kół. Ciężko walcząc z wichrem, podjechała do sąsiedniej kamienicy dorożka z podniesioną budą .<br><page nr=202><br> Krawiec przywarł do płotu i posuwając się bokiem, zrobił parę kroków.<br>- Aj jaj jaj!... - westchnął krawiec - muszę się przekonać w taką