korytarzu kłębiły się wszystkie duchy przeszłości, wywołane jej słowami. Pierwsze randki i spacery między krzakami olch na Antałówce, gdzie było tak pusto, że można było się bezpiecznie całować, a jakby chcieli, to i coś więcej; Mietek, spadający z łatwego trawersu na Zamarłej, Niemcy, do których strzelał we wrześniu i kominy krematorium oświęcimskiego, Totwen i Patiomkin, dołek na UB i Montelupich... Potrząsnął głową.<br>- Mam jeszcze pamiętnik Marty, znalazłem u was w domu. Zabierzesz?<br>Położyła mu rękę na ramieniu.<br>- Nie będę jej widzieć, zresztą wiem, że nie chciałaby, żebym czytała. Jeśli go znalazłeś, to z pewnością chciała, żebyś ty go miał. A więc